ToastmastersGdy pragnie się czegoś bardzo mocno, to bez względu na to, jak mało ma się czasu, to się ten czas znajdzie.
Po konferencji “Spectacular Speaking 2014 Warsav” i po dziwnej historii z maskami konia stwierdziłem, że jak w najbliższym czasie nie pójdę na spotkanie ToastMasters, to równie dobrze mogę swoje marzenia porzucić.
Jerzy Zientkowski namawiał mnie na przyjście do ToastMasters jeszcze w listopadzie 2013r. podczas targów pracy, na których byłem prelegentem.
W marcu 2014 po “Spectacular Speaking” każdy członek tego wydarzenia także namawiał mnie do uczestniczenia w ToastMasters.
ToastMasters 16 kwiecień
Na początku bardzo pozytywne zaskoczenie. Spotkałem dużo osób, które też były tylko gośćmi. Wszyscy byli bardzo „kontaktowi”. Dla mnie to wystarczający powód by przychodzić na takie spotkania.
Patrzę na agendę spotkania i widzę, każde przemówienie, każda część spotkania ma określony czas, co do minuty. Już wiedziałem, że będzie to ciekawsze doświadczenie od spotkania grupy .NET. Oczywiście jedna prezentacja godzinowa jest bardziej nudna niż seria przemówień trwających 4-5 minut.
Jeśli chodzi o sztukę prezentacji dużo można się nauczyć od nowym członków Toastmasters, którzy pokazują swoje prezentacje z naciskiem na określony cel.
Na każdym spotkaniu jest od trzech do pięciu takich 5-6 minutowych prezentacji. Każda z tych prezentacji nie jest oczywiście dobra technicznie, ale jest przedstawiona z dużym zaangażowaniem i pasją prezentera.
Dla gościa, który przychodzi pierwszy raz na spotkanie jest to wspaniała rzecz.
Każda z tych prezentacji jest oceniana przez bardziej doświadczonych członków. Jest „gramatyk”, który analizuje mowę i słowa wszystkich występujących. Jest osoba, która za każde “yyy” “eee” i inne dźwięki wydawane przez prelegenta podczas namysłu, bije w cymbałki.
Jest osoba analizująca gesty i mowę ciała.
Jest także osoba główna oceniająca wszystkich, która pilnuje i ocenia jakość całego spotkania, co można było zrobić lepiej.
To oczywiście nie koniec. Spotkanie także zawiera sesję gorących pytań, na których wybrane osoby muszą zaimprowizować scenkę na podstawie krótkiego opisu.
Zapomniałbym, że są też także reprezentanci osób realizujących na spotkaniu dany cel prezentacyjny. To one ich przedstawiają i stają się mentorami ich prezentacji.
Jako gość mam okazję wypowiedzieć się dwa razy.
Przez 20/30 sekund goście i inni zebrani mówią o swoich doświadczeniach na temat główny naszego spotkania. 16 kwietnia tematem była definicja „adwokata diabła”. 23 kwietnia tematem były “Gafy i pomyłki”.
Spotkanie 23 kwietnia
Całe spotkanie trwa 2 godziny. Podczas spotkania jest także czas na dodatkowy segment, który nazywa się gorącymi pytaniami.
W zależność od wolnego czasu wybiera się z sali cztery do pięciu osób. Każda z nich w ciągu 4-5 minut musi zaimprowizować scenkę, na podstawie krótkiego opisu.
23 kwietnia przyjechałem specjalnie do Warszawy by być na spotkaniu Toastmasters. Skoro już przyjechałem to postanowiłem nie stracić okazji i zgłosiłem się na sesję gorących pytań.
Na pewno zanim zostanę członkiem minie trochę czasu. Gorące pytania są okazją do wykazania się nawet jako gość.
Musiałem przedstawić scenkę, w której uspokajam grupę wściekłych gości w barze, ponieważ zamiast zamówić piwo przez przypadek pokazałem im środkowy palec.
Po spotkaniu
Po spotkaniu ekipa idzie do klubu Mandala. Podczas spotkania ToastMaster, w trakcie 10 minutowej przerwy można porozmawiać, ale czasem to za mało.
16 kwietnia wymieniłem się swoimi doświadczeniami z Krzyśkiem, który też jest programistą. Dawno nie miałem tak dobrego kontaktu z osobą, którą dopiero co poznałem na spotkaniu.
Osoby z ToastMasters są również bardzo pomocne.
23 kwietnia Daniel wytłumaczył mi w bardzo przystępnej i uproszczonej wersji jak podatek dochodowy i podatek VAT działa.
Lubię też obserwować miny ludzi, gdy opowiadam im historię z maską konia. Zwłaszcza, że chodzi o czystą zabawę i o dziwo ludzie to rozumieją.
Do zobaczenie w następnych wpisach, w których opowiem coś więcej o ToastMasters, jak tylko zdobędę tytuł członka.