PracoholizmSerce NR.6 W poprzednich wpisach mówiłem o tym, jak ważna jest ciężka praca. Z tą ciężką pracą wiąże się także pewien problem. Problem, który jest zawszę osobisty i emocjonalny. Praca jest fundamentem każdego sukcesu, ale może się też stać narzędziem do walki z problemami innego rodzaju. Dlatego, aby wszystko miało sens muszę zacząć od swojej historii.
Rok 2016 nie był dla mnie przyjemnym rokiem. W roku 2015 zacząłem kwestionować swoje marzenia o byciu mówcą oraz “dobrym” programistą. Rok 2014 był nowym początkiem i również końcem wielu nieprzyjemnych przygód. Rok 2013 był emocjonalną kolejką pomiędzy ludźmi, których wtedy znałem.
W każdym roku pojawiała się jakaś “sprawa”, która zmuszała mnie aby iść dalej, a z nią jakaś forma pracoholizmu. Później ten pracoholizm przemienił się w bombardowanie się różnymi zajęciami tak, abym mógł czymś zająć swój umysł.
Praca więc stała się formą lekarstwa na głębsze problemy. Pracoholizm nie wydaje się wielkim problemem, dopóki te lata ucieczki nie zaczną się odbijać na tobie w inny sposób.
To prawda, że stanie w miejscu i pogrążanie się w bagnie przeszłości nie wydaje się dobrym pomysłem, ale jak się okazuje chodzenie do przodu też niczego nie rozwiązuje. Na samą myśl o tym czuję jak nóż przerzyna mi mózg. Bo wydaje się, że cokolwiek byś nie zrobił czas konfrontacji nastąpi.
Myślałem o tym problemie przez ostatnie 2 lata. Iść do przodu w kierunku realizacji swoich celów wydaje się najlepszym rozwiązaniem na wszystko. Co, jeśli jednak problemy, od których uciekaliśmy przez lata w końcu nas dopadną, bo praca, bo programowanie nie jest w stanie wypełnić innych sfer życia.
Rok 2016 miał być rokiem, w którym miałem odpocząć. Miałem dosyć tego maratonu. Dostałem jednak takiego kopa w życiu prywatnym, że osobiście nie wiem, co by się stało, gdybym się nie ruszył. Nie zmieniło to jednak faktu, że byłem już zmęczonym poprzednimi latami.
Praca zmieniła się w sukces, ale moje zdrowie też pokazało, że “zmęczenie” to nie zwidy. Na początku maja 2016 roku zachorowałem na półpaśca (forma ospy), który atakuje organizm w trakcie ekstremalnego stresu i przemęczenia (osłabiony system odpornościowy organizmu). Brałem antybiotyki i 11 dni później pojechałem do Rumuni, aby wykorzystać swoją szansę i zawalczyć o bycie “najlepszym” mówcą w Toastmasters w Dystrykcie 95 w Europie środkowej.
Wielu tych wydarzeń już nie pamiętam, ale patrząc na zdjęcia zaczynam sobie przypominać jakim wrakiem fizycznym i psychicznym wtedy byłem.
Stres emocjonalny i pracoholizm definitywnie nie jest dobrą kombinacją. Zwłaszcza że w którymś momencie stało się dla mnie oczywiste, że praca i ucieczka bardziej mnie wiążą z łańcuchami przeszłości niż konfrontacja.
Każdy chciałby biec do przodu w kierunku swoich marzeń, ale wiedziałem, że jestem tak zmęczony, że ja nie biegnę – ja nie chodzę – ja się co najwyżej czołgam.
Praca może poczekać, teraz trzeba odpocząć. O, to też znaczy, że problemy, przed którymi uciekałem do mnie wrócą. Kac moralny, że nie będę robił niczego produktywnego przez wiele godzin, to będzie mój najmniejszy problem.
Znajduje się pomiędzy młotem a kowadłem. Młot to praca pomimo zmęczenia, a kowadło to odpoczynek i strach przed swoimi własnymi emocjami.
Odpoczynek, ale jak odpoczywać.
We wrześniu wrzuciłem wolniejszy tryb pracy i skoncentrowałem się na odpoczynku. Wiedziałem jednak, że odpoczynek, chociaż zbawienny na początku będzie dla mnie torturą. Od razu obserwowałem u siebie odruchy, aby czymś się zająć.
Kto by pomyślał, że nic nierobienie jest takie trudne. Zacząłem więc stopniowo zwalniać tempo tak, aby nie wywoływać szoku w organizmie.
Każdy ma inny pomysł na odpoczynek. Dla mnie najlepsze okazało się kino. Prawdopodobnie dlatego, że kino zmusza mnie, abym usiadł spokojnie i skoncentrował się na filmie. Pamiętam, że któregoś dnia byłem na 3 filmach z rzędu i miałem wrażenie, że minął miesiąc, a nie 7 godzin.
W kinie nie zawszę trafiają się dobre filmy, ale wycisza to mój umysł zdecydowanie.
Prawdopodobnie, gdybym mógł sobie pozwolić na urlop, to bym gdzieś wyjechał. Wyciszyć umysł można jednak moim zdaniem wszędzie.
W listopadzie zacząłem grać w Cywilizację 6 i byłem nawet szczęśliwy, że ta gra mnie tak wciągnęła, że zapominałem o swoim obiedzie. Dawno zapomniałem jakie to cudowne uczucie.
Postanowiłem też zagrać ponownie w Silent Hill 1, w którego grałem w 2006 roku. Skończyłem legendarną grę Metal Gear Solid oraz Resident Evil.
Głupia gra chce aby ruszył tyłek i zmienił port pada.
Spędziłem wiele cudownych godzin ze swoimi znajomymi. Kto by pomyślał, że rozmowy o pogodzie, cyckach, przygodach mogą być takie regenerujące. Przecież te rozmowy nie spełniają wyższego celu.
W listopadzie mój pracoholizm się wyłączył. Od razu zauważyłem wielkie zmiany w swoim życiu. Pierwszy raz od 2 lat wstałem z łóżka o 6:00 i zacząłem robić coś pożytecznego z samego rana. Pierwszy raz poczułem, że mogę przepracować tydzień bez żadnych energetyków. Moja ciało nagle nie wiadomo skąd miało w sobie tyle energii.
Wszystko było kolorowo, ale zacząłem czuć irracjonalne napięcie, które mi przypomniało, dlaczego pracoholizm pojawił się w moim życiu w ogóle.
Gdy czas konfrontacji następuje
Przyszedł więc ten czas. Zaczęło się od koszmarów, które dotyczyły spraw z różnych okresów mojego życia. Potem w trakcie dnia pojawiały się ataki silnych emocji. Szum i zakłócenia. Spięcie w neuronach. Chwilowe, ale silne nerwobóle w okolicy klatki piersiowej.
Pomyślałem, że jeśli moja sytuacja się pogorszy to pójdę do terapeuty jak dorosły człowiek. Nie mam ochoty odczuwać tych bólów i stresów w nieskończoność.
Ataki jednak ustały. Zaakceptowałem swoją sytuację jako fakt. Poczułem się słaby, ale tylko przez chwilę. Potem zdałem sobie sprawę, że te silne emocję deformują mocno moją rzeczywistość, ale fakt jest prosty, że świat już dawno ruszył do przodu.
Konfrontacja nie była przyjemna, ale w końcu czuję, że mogę biec do przodu. Nie będę się czołgać.
Jeszcze do końca nie czuję się w pełni zregenerowany, ale faktycznie trzeba uważać na pułapki pracoholizmu. Długotrwała praca zmusza nas w pewnym momencie do dłuższego odpoczynku.
Gdy moment ten nastąpi, warto się zastanowić czy nie mamy ukrytych powodów, aby pracować. W sieci można znaleźć mnóstwo artykułów i historii, które jasno pokazują jak praca i długotrwały stres może się odbić na zdrowiu, jeśli zaprzeczamy swoim własnym emocjom.