BłędyHistoria NR.3Wrzesień 2011 r. zakończył się bardzo pozytywnie. Zdobyłem pracę w Warszawie, a od października miałem rozpocząć studia w PJWSTK w Warszawie.
Był to wielki skok, ale wraz z nim wiążą się pewne błędy, które popełniłem, a warto o nich wspomnieć.
Opisana w tym wpisie historia przedstawia zdarzenia pomiędzy październikiem 2011, a marcem 2012
Gdybym miał podkreślić, co było największym problemem w tym czasie, to była to oczywiście samotność.
W Warszawie, poza moim najlepszym kumplem nie miałem żadnych przyjaciół. Inni współlokatorzy, z którymi wówczas mieszkałem nie byli zbyt sympatyczni i nic dziwnego, że nasza znajomość (po przeprowadzce) nie przetrwała długo.
Wracając myślami do tamtych czasów uświadomiłem sobie, jak dużego doświadczałem stresu. Częściowo te odczucia opisałem we wpisie o byciu fałszywym.
Autobus, pociąg, praca potem mieszkanie w pokoju 2 x 2 metry. A o wolnych weekendach nie ma mowy, bo są studia.
Nie jest to jednak nic specjalnego. Można by powiedzieć, że jest to standard.
Młody człowiek przyjeżdża do większego miasta by kontynuować studia i szukać pracy.
Mnie się trochę się poszczęściło. Jako programista zarabiałem w Warszawie więcej niż mój starszy brat w Białej Podlaskiej - na bardziej odpowiedzialnym stanowisku.
Oczywiście jeśli chodzi o pieniądze, to przez ten okres kupiłem sobie nowego laptopa i nowe ubrania, więc z każdej wypłaty niewiele zostawało.
Studia inżynierskie ukończyłem w rodzinnym mieście, a na uczelnię chodziłem na piechotę - spacerkiem bo było bisko - ok. 1 km. Pamiętam, jak w będąc już w Warszawie śmiałem się z siebie, że najbardziej przydatną umiejętnością, która teraz by się mi przydała – to byłoby gotowanie.
W początkowym okresie pobytu w Warszawie popełniłem jednak inny błąd.
Błąd numer #1 Nawyki żywieniowe
Gotowanie było uciążliwe. Po powrocie z pracy mentalnie byłem tak zmęczony, że nie chciało mi się jeść, mimo, iż byłem głodny. Jakby tego było mało, to jeszcze do korzystania z kuchni skutecznie zniechęcał mnie, ciągle urzędujący w niej mój współlokator. Kuchnia na tamtej stancji była tak mała, że dwie osoby to już tłok.
Oczywiście później następnego dnia odczuwałem wielkie zmęczenie.
Dopiero wiele miesięcy później zauważyłem zupełnie inny napływ sił, gdy zacząłem jeść tak zwaną kolację. Dwa posiłki dziennie to zdecydowanie za mało. Później nawet stwierdziłem, że trzy posiłki to za mało.
Uświadomiłem to sobie dopiero wtedy, gdy zaobserwowałem, że przyjeżdżając do domu bez przerwy miałem ochotę coś jeść, aby uzupełnić swoje zapasy energetyczne.
Gotować wciąż nie umiem, ale na kolację staram się zawsze coś zjeść, jakiś jogurt lub jajecznicę. To nie jest duża filozofia.
Jak można się domyśleć mój pobyt w Warszawie spowodował, że dużo schudłem. Jeśli chodzi o moich kolegów, to mieli odwrotny problem. Napoje energetyczne i jedzenia fast foodowe wiadomo, co mogą zrobić z człowiekiem.
Zdarzyło mi się przez kilka miesięcy jeść tak zwane chińskie żarcie. Ostatecznie zbrzydło mi ono nieodwracalnie.
Błąd numer #2 Życie w przyszłości
Można zadać sobie jedno pytanie. Czy istnieje w ogóle miejsce na jakąś rozrywkę w życiu człowieka ? Zwłaszcza, że najbliższe miesiące decydują o początkach jego kariery i edukacji.
Będę szczery, ale chciałem mieć te miesiące jak najszybciej za sobą. Problem jednak polegał na tym, że odkładałem to na później, żyłem ciągle momentem przyszłym.
Później będzie czas. Później będę miał większe doświadczenie, więc będę mógł robić to, co chcę. Później…
Oczywiście, to odkładanie na później skutkowało wielkim zawodem, gdy to później w końcu nadeszło.
Jak można żyć tu i teraz? Prawda jest taka, że człowiek powinien mieć coś jeszcze, oprócz pracy czy edukacji. Nie można spędzać swojego życia koncentrując się tylko na tych dwóch sprawach, bez przerwy.
W tym okresie próbowałem prezentować na grupie .NET prezentacje i realizować swoje marzenia. Niestety z powodu braku czasu i ogólnego zmęczenia prezentacje te nie były dobre. Ostatecznie musiałem to porzucić.
Czasami zastanawiam się, co mógłbym zrobić by rozwiązać ten problem, gdybym przeżywał go jeszcze raz.
Fakt, powinienem szybko znaleźć jakąś paczkę znajomych dzięki, której mógłbym zapomnieć o tych niby ważnych sprawach. Nie żyłbym wówczas przyszłością.
Nic dziwnego, że moi koledzy, którzy są właśnie na tym etapie doceniają takie spotkania. Trzeba mieć taką odskocznię.
Nic więc dziwnego, że ja wtedy, po paru miesiącach „wysiadłem psychicznie”. Studia, praca i tak w kółko. Życie na automatycznym pilocie z wciśniętym przyciskiem “foward”. Za takie podejście do życia musiałem później nieźle beknąć.
Osobiście, gdybym wtedy wiedział, że istnieją kluby ToastMasters , to od razu przychodziłbym na spotkania. Trzeba mieć jakąś rozrywkę, która przypomina o obecnym życiu, w tym momencie.
Błąd numer #3 Brak pozytywnego myślenia
Co ja miałem w tamtym okresie? Dobry start w edukacji i w życiu zawodowym. W wolnym czasie starałem się spełniać swoje marzenia.
Taki człowiek, jak ja powinien myśleć pozytywnie. Nie mogę powiedzieć, że wtedy po prostu wszystko mi się udało, a ja tak naprawdę jestem jakimś chodzącym frajerem.
Fakt faktem, te miesiące w moim życiu nie miały nic wspólnego z pozytywnym myśleniem.
Ciągłe myślenie o egzaminach, o pracy. Co może pójść nie tak? Ciągłe analizowanie do punktu absurdu.
Jak można się domyślać takie myślenie paranoiczne jest bardzo męczące. Jest też bardzo problematyczne, gdy rzeczywiście, coś pójdzie nie tak. Bałem się efektu domina, że z powodu jednego błędu, albo w życiu zawodowym albo edukacyjnym nagle wszystko zacznie się walić, a ja utracę kontrolę nad czymkolwiek.
Jakby się tak zastanowić, to wszystkie te moje błędy sprowadzają się do jednej rzeczy.
Do braku przygotowania.
Błąd numer #4 Brak przygotowania. Nie byłem przygotowany na ten “sukces”.
Pamiętam ten kontrast. Jeszcze parę miesięcy temu nikt we mnie nie wierzył i wiele osób spodziewało się, że przysłowiowo „będę żył w piwnicy u mamusi”.
Teraz nagle, gdy osiągnąłem powiedzmy sukces, to jak mam z tym sobie dać radę. Wszyscy mi mówili, że będę bezrobotny, więc nie przygotowywałem się na to, że będę pracował. Dziękują za to toksyczne nastawienie.
Wiem, że życie w Polsce jest beznadziejne i bynajmniej, aby to potwierdzić nie trzeba daleko szukać.
Wyobraź sobie jednak, że w pewnym momencie masz wszystko, co trzeba. Stancję, skończoną edukację i dobrze płatną pracę. Wszystko to, co wpajali ci przez życie, że się uda, udało się. Widocznie jesteś aż tak dobry… ale co dalej.
Byłeś gotowy na bezrobocie, ale czy byłeś gotowy na pracę.
Będę szczery, ale nie umiałem odnaleźć się w tej sytuacji. Dlatego potem powstawały inne problemy, omówione wcześniej.
- Brak prawidłowych nawyków żywieniowych, wynikających nie tylko z braku umiejętności gotowania, ale również faktu braku umiejętności zarządzania czasem już na takim poziomie.
- Braku koncentracji na życiu tu i teraz, bo najważniejsze to będzie życie za parę lat.
- Braku pozytywnego myślenia wynikającego głównie z braku pewności siebie, że jestem osobą, która będzie mieć pracę i co mam robić w takich sytuacjach.
Pamiętam, że wtedy byłem wkurzony na siebie. Zamiast grać w gry komputerowe, wcześniej mógłbym lepiej spożytkować j ten czas i być lepiej przygotowany na właśnie ten moment.
Październik roku 2011 i następne miesiące naprawdę postawiły podwaliny mojej kariery, ale są rzeczy, które mógłbym zrobić o wiele lepiej, gdyby po prostu się przygotował.
Co z tego, że umiałem „programować” jak nie miałem żadnych umiejętności, które można byłoby nazwać esencją „używania własnego żywota”.
- Jeśli człowiek nie dba o swoje nawyki żywieniowe.
- Jeśli człowiek nie żyje w czasie rzeczywistym.
- Jeśli człowiek nie dba o swoją higienę mentalną.
- Jeśli człowiek nie ma życia osobistego.
- Jeśli człowiek nie umie zarządzać swoim czasem.
To jakikolwiek sukces osiągnie, to jedna z tych rzeczy ściągnie go na dół. Nikt nikogo nie nauczy jak ma żyć.
W następnym cyklu “moja historia”. O tym jak zaliczyłem swoją pierwszą sesję w PJWST, pomimo poważnego zatrucia pokarmowego. A później jak poradziłem sobie z utratą pracy.