Marketing Czy samo bycie programistą to za mało? W końcu powstaje pytanie "jak się wyróżnić" na tle innych programistów. W 2011 roku ten blog właśnie ten blog kiedyś otworzył mi drzwi do kariery...i miałem gadkę, że może nie mam doświadczenia, to jestem ambitny, pracowity i tak dalej.
Na podstawie tego doświadczenia mógłbym Ci powiedzieć. Chłopie załóż bloga.
Nawet tak robiłem. Mam wpisy z roku 2016 gdzie głosiłem takie kazanie.
Ja w tamtym czasie też czytałem artykuły o tym, jak stworzyć sobie IMAGE ROCKSTAR developer coś tam, aby dostawać pracę na pstryknięcie palca. Wystarcz, że założysz bloga.
Tylko w roku 2020 nikt nie czyta już blogów. Spójrzmy prawdzie oczy prawdopodobnie 50% czasu twojego w internecie to social media. A kolejne 50% procent to YouTube, który jest współczesną telewizją.
Firmy HeadHuneterskie jak BulldogJob czy JustJoinIT robią takie dobre wpisy marketingowe/programistyczne, że ja się zastanawiam czy w ogóle już coś pisać. Bo jako programista w wyszukiwarce Google jak nie tylko walczę z każdym innym programistą, który piszę bloga. Ja walczę też z korporacjami, które mają cały zespół ludzi do tworzenia tak zwanego Contentu.
Nie mówiąc o tym problemie, że pisze bloga po polsku. Za granicą natomiast powstał wiele zbiorników blogów programistycznych:
- Dev Community https://dev.to/
- Medium: https://medium.com/
Sprawdzałem, jak moje najnowsze wpisy sobie radzą pod względem SEO i mnie nie dziwi, że kiepsko to wygląda. Ile programistów, firm teraz chce sprzedawać kursy programistyczne i inwestuje w reklamę na Facebooku, LinkedIn.
A więc sam blog nie wystarczy.
Czyli moja strategia, którą prowadziłem przez te lata, właściwie mnie już w ogóle nie wyróżnia.
Tak zadałem sobie pytanie "Co mogę z tym zrobić?". Zadałem sobie też pytanie "Co z tego?"
W końcu nie chce sprzedawać kursów. Od 2011 roku zawsze chodziło o to, aby być zapraszany jako prelegent i mieć fajny bajer, gdy będę szukał pracy. Nie jestem trenerem. Nie mam kursu na sprzedaż.
Mimo wszystko gryzło mnie to. Bo jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o EGO.
Bo co wiele lat pracy ma pójść do kosza. Mam po prostu poddać się. Jako to jest z tym marketingiem programisty?
Pora odświeżyć swoje kanały Social Media.
Personal branding
Przejdźmy do rzeczy i użyjmy fachowego języka. Słuchaj, nie chce, aby ten cały wpis był moim narzekaniem, bo nie powiem, przespałem z 4 lata, aby nie zauważyć trendów marketingowych.
Personal branding to ciągły proces promowanie swojej marki, czyli Ciebie jako produktu. Wykorzystuje do tego odpowiednie kanały, narzędzia do podkreśla:
- Kim jesteś
- Ile umiesz
- Jaki masz styl życia
- Co przeżyłeś
Dlaczego warto oto dbać?
Całkiem nie dawno ktoś mi powiedział, że moja chęć promowania siebie w internecie brzmi coachingowy bullshit. To normalne. Zapewne wiele razy słyszałeś teksty, że każdy coś sprzedaje...i gdy słyszysz ten tekst, zaraz zapala Ci się czerwona lampka, ale zaraz ja nie jestem: HR-owcem, coachingowym trenerem personalnym, sprzedawcą.
Ja tylko siedzę przed komputerem i cieszę się, że mam jeszcze życie po pracy.
Istnieje wiele powodów, dla których warto zadbać o swoją markę, nawet jeśli masz wewnętrzne blokady przed tym:
- Zdobywasz łatwiej prace
- Ludzie kojarzą Cię
- Stajesz się bardziej wiarygodny
- Tworzysz sieć kontaktów
- Jesteś zapraszany na konferencje jako prelegent
Jak to jest z tą pracą tak naprawdę. Pomyśl rekruter ma do dyspozycji twoje CV, aby stwierdzić twoja wartość. Oczywiście jednak zajrzy on na twojego: Facebook, LinkedIn, Twittera, Instagrama i być może bloga.
Rekrutera nie tylko interesuje, co potrafisz, ale także twoja osobowość i wartości. Tego z twojego CV nie wyczyta. Oni chcą znać twoje Hobby, pasje, zainteresowania i jakie masz podejście do programowania.
- Czy lubisz programować?
- Czy robisz coś po pracy?
- Czy masz szczęście poza programowaniem
Prawdziwa inwigilacja, ale zawsze możesz to wykorzystać na swoją korzyść.
Jak to jest, z tym że ludzie Ciebie kojarzą.
Zdarzyło mi się, że studenci z Białegostoku, Wrocławia, Poznania mnie kojarzyli i nawet ba zapraszali mnie na swoje ITAD. To oczywiście stare czasy, bo ITAD i grup .NET już nie ma, ale tak było.
Zdarzyło mi się też, że mój współlokator, który pracował w IdeaBanku. Widział jak jego kolega z pracy. Przeglądał mojego bloga i myślał, że muszę być geniuszem skoro bloga mam (xD)
Nie powiem, to była śmieszna sytuacja.
Byłem też często zapraszany na Targi pracy jako prelegent. Dlaczego? Bo ktoś mnie wyszukał lub wiedział, że jestem chodzącą darmową reklamą dla początkujących programistów.
Na 4Developers też ktoś mnie zaczepił. Słuchaj ja "Cezary Walenciuk" na pewno nie jestem tak popularny, jak: Maciej Aniserowicz, Gutek i mnóstwo innych programistów.
Mimo wszystko sam blog dawał takie efekty.
Jak to jest, że staje się bardziej wiarygodny?
W moim przypadku dzięki temu, że pewne moje prelekcje były nagrywane na YouTube, to osoba mnie zapraszająca na dane wydarzenie wiedziała, czego ma się spodziewać.
Jeżeli chodzi o bloga, to tutaj Ciebie zaskoczę. Skoro mój blog jest znany z kursów podstaw C# to będę szczery, nie robi to na nikim wrażenia. Chociaż też wiem, że Rekruterzy czytają tytuły wpisów nie ich zawartość.
Tworzysz sieć kontaktów
Większość swojej egzystencji spędziłem na granie w gry i siedzenie w swoim pokoju. To, że mam tyle wirtualnych znajomości wynika właśnie z bloga i działania na konferencjach IT.
Jesteś zapraszany na konferencje jako prelegent
Poza 4Developers nie wysłałem CFP, a mimo i tak byłem zapraszany. To się sprawdzało.
Teraz pytanie, jak to zrobić dobrze: Social Media, Social Media, Social Media
Wiemy, że blog już za bardzo nie działa. Postanowiłem więc być aktywny na Facebooku, Twitterze i LinkedIn. Przypomniałem też sobie, że mam fanpage programistyczny "JakProgramować" i postanowiłem go też ożywić.
Tak od maja/kwietnia 2020 jestem aktywny. Codziennie między 6:00 rano, a 8:00 myślę co genialnego napisać. Dlaczego Ci o tym mówię, a raczej piszę? Słuchaj, nie chce, żeby był to suchy artykuł o tym, że bądź aktywny 7 różnych mediach społecznościowych i jakość to będzie.
W końcu pisanie tych treści zajmuje trochę czasu i będę z Tobą szczery na początku ta rutyna Social Media denerwowała mnie. Nie mówiąc o tym, że gdy w pewnym momencie twoja dopina z mózgu, przestanie działać na te serduszka i lajki, to możesz się zastanawiać ja ta abstrakcyjna wartość laików i serduszek ma wpływ na cokolwiek.
Po pierwsze na pewno to i jaki tekst będzie popularny, zależy od osób, które czytają moje treści.
Każdy kanał to inna widownia.
Musiałem krok po kroku nauczyć się co ta widownia chce czytać.
Na swoim koncie Facebook mam 600 znajomych z Toastmasters. Takiego klubu mówców. Co ich obchodzi to, że programuje? Z drugiej stroni, Te same osoby mają alergię na tekst coachingowe, ale hej sprawdzam, co działa, a co nie.
Definitywnie lepsze są pozytywne tekst, ale z odrobiną realizmu i Twojej osoby. Istnieje w końcu powód, dlaczego wszystkim przejadł się coaching
Na przykład ten tekst przeszedł pozytywnie na każdym kanale Social Media.
Na Facebook widać wyraźnie efekt domina. Jeśli jeden wpis jest dobry i ktoś go polubi to jest duża szansa, że algorytm puści twój tekst jeszcze wyżej w hierarchii i kolejna osoba go zobaczy.
Ja mam na przykład ponad 600 znajomych na Facebooku i wierz mi, nie widzę wpisów większości swoich znajomych. Facebook stwierdza, co chce widzieć na podstawie tego, jakie reakcje dałem wcześniej albo nawet na podstawie tego, czy zatrzymałem swój ekran i czytałem daną treść.
Dlatego na początku miałem wrażenie, że pomimo ponad 600 znajomych moje treści idą gdzieś do ściany. Warto o tym pamiętać, że efekty Twojej pracy mogą być opóźnione.
Kto mnie obserwuje na Twitterze. Zadam Ci jeszcze lepsze pytanie. Kto jest na Twitterze w naszym kraju.
Czy Twitter to tylko darcie mordy na 280 znaków sprawach politycznych? Jak chcesz korzystać z Twittera, w taki sposób to prędzej stracisz swoją obecną pracę (bo nie jesteś lewicowy) niż zdobędziesz lepszą.
Sam akt programowania staje się też polityczny i prawdopobnie, gdybym nie miał Twittera, to nawet bym o tym nie wiedział. Wiesz mi, nie chcesz wiedzieć jacy twoi genialni programiści z ameryki mają poglądy polityczne. To jest chore, ale możesz to zignorować.
Na Polskim Twitterze paru programistów parę lat temu się zgadało, aby społeczność na Twitterze stworzyć.
Oni mają jedną zasadę.
Programistyczna treść, żadnych pierdół i polityki. Inaczej wrzucamy Cię do filtra
Sucha reklama twoich wpisów na bloga nie przejdzie. Trzeba tworzyć treść do tych 280 znaków.
O dziwo da się z tym ograniczenia napisać krótkie historyjki, dowcipy i anegdoty
W sumie to Twitter nauczył mnie tworzyć dobre treści, które dobrze działają także na Facebook-u.
W idealnym świecie na Twitterze byli także początkujący programiści. Im bym dawał rady i porady na Twitterze i tak bym budował sobie reputacje. Z tego, co widzę, to tak działa Twitter na poziomie międzynarodowym, ale musisz pisać po angielsku.
Powiedzmy, sobie jednak szczerze na Polskim Twitter siedzi elita programistyczna i trochę śmiesznie to wygląda jak w takiej małej bańce staram się wzajemnie wcisnąć swoje "produkty". Zwłaszcza gdy są to produkty dla początkujących programistów.
Ja wiem, że ściągam początkujący programistów na swojego Twittera poprzez webinar, czyli inny kanał social media.
Dlatego pamiętaj o tym. Co hipotetyczny programista z 20-letnim doświadczeniem chciałby przeczytać do 280 znaków.
Tutaj jest klucz do tworzenia relacji na tej platformie.
Poza tym, jak jesteś na jakieś konferencji programistycznej, to działaj z tym hashtagiem i chwal się, która prezentacji Ci się spodobała ze zdjęciem.
Możesz zacząć od śledzenia kont, które Cię interesują, a także udostępniania lub komentowania tego, co publikują. To świetny sposób, aby pokazać, że jesteś na bieżąco z trendami.
Widzę też przyszłość we wrzucaniu 10-15-sekundowych filmików gdzie robisz coś śmiesznego na temat programowania. Mimo iż Twitter to nie Tik-Tok.
Miałem mieszane uczucia do LinkedIn. Siedzi tam zapewne cały HR oraz elitarna ekipa trenerów osobistych.
Jaką tam treść umieszczać?
Teksty motywacyjne rodem z magazynu Coaching czy "sprawny marketing". Pozytywne tekst, aż do porzygania. Nie. Tę lekcję już przerobiliśmy na Facebooku.
Mam ponad 1500 kontaktów na LinkedIn. Sporo osób siedzi na tej platformie, bo jest to ich praca.
Jak to wykorzystać, aby być widoczny. Do kogo ja piszę?
Nie jest tak, aż sztywno, jak się spodziewałem.
Po krótkie analizie widzę, że najlepiej sprawdzają się krótkie treści, które mają dobre przesłanie. Analogicznie do Twittera. Bo sam Twitter nauczył mnie pisać takie krótkie treści do 280 znaków.
Teksty, które są "zrozumiałe", tylko do programistów także działają. Więc LinkedIn to nie tylko działa HR.
Poza tym ludzie tam są aktywni (bardziej niż na Twitterze i Facebooku) i możesz i zadawać pytania.
Gdy zrobiłem błąd ortograficzny, to ktoś był na tyle miły, że do mnie napisał i dał mi znać.
Totalny odjazd i pisanie tam, akurat daje mi najwięcej radości.
Obstawiam, że opcja pisania artykułów na LinkedIn, zamiast na swojego bloga może być dobrą bombą, jeśli masz grupę fanów. Wpis na blogu w roku 202X nie gwarantuje, że ktoś to przeczyta dzięki temu, że istnieje taka duża konkurencja SEO na wyszukiwarce Google.
A co z Instagramem.
Na Instagramie też wielu programistów promuje swoje "produkty". Ja jednak muszę dojrzeć do zrozumienia jak na platformie "zdjęciowej" można coś promować więcej niż "screenshoty" swoich monitorów czy drzew.
"Hej dziś idę do lasu. Zamiast programować"
Na razie rozumiem sens robienia InstanStories, które automatycznie możesz, też wrzuć na swojego Facebook. To jest mega plus.
Na Instagramie mam zdjęcia z konwentów jak Pyrkon, gdy jestem przebrany i...
...i nic
Bo ani programistów, których spotkałem na konferencjach czy 600 znajomych z Toastmaster taki "content" nie kręci.
W sumie też nie wiem jaką rolę mogłyby odegrać takie zdjęcia. Pokazują one tylko fakt, że mam jeszcze jakieś inne hobby niż przemawianie i programowanie.
Właśnie te zdjęcia nie mają CELU ani widowni więc nic dziwnego, że nie dają żadnego efektu poza pamiątką dla mnie, że kiedyś dobrze się bawiłem.
Dlatego jeszcze nie wiem jak Instagram ugryźć.
Oczywiście zrobienie sensownej treści na te 10-15 sekund jest wyzwaniem. Jeśli robisz, to też od zera, to spodziewaj się oglądalności na Instagramie od 4 do 30 osób maks.
Była idea pod hashtagiem #30devstories, ale stwierdziłem, że godzina pracy na taką liczbę wyświetleń, aż mnie boli, odsunąłem, to na dalszy plan.
InstaStories to jednak przyszłość. A ograniczenie do 10-15 sekund sprawia, że naprawdę trzeba się napocić, aby taki filmik tworzyć.
Każdą historyjkę możesz też przyczepić do swojego profilu na Facebooku czy Instagramie więc nie musisz się martwic o to, że coś ginie po 24 godzinach.
Najlepszą strategią byłoby zdobyć fanów na innych kanałach Social Media, a potem przekierować ich na Instagrama robią na nim LIVE na przykład.
Przynajmniej wtedy byś nie czuł, że gadasz do ściany.
Jak prowadzić fan page programistyczny?
Mam więc fan page programistyczny "JakProgramować"
Nie miałem pojęcia, co z nim zrobić, ale patrząc na fanpage NoFluffJobs i BulldogJob pomyślałem, że esencją są memy programistyczne.
To działa. Miałem tylko jeden problem. Jak raz wkleiłem taki mem, który jest beką z HR-ów to widziałem, że z 5 osób odlajkowało mój fanpage. Innym razem też pewien mem z JavaScript i "Blazor .NET" chyba kogoś obraził.
Warto więc pamiętać, z czego się śmiejemy. Wiadomo lepiej nie robić wpisów, w których obrażasz języki programowania albo mówisz, że coś jest lepsze od drugiego.
Z drugiej strony też pamiętaj, że wszystkich nie zadowolisz czasami. Wspaniały Fanpage na Facebooku to nie liczba polubień tylko aktywna publiczność, z którą czujesz, że masz jakąś relację.
Jeżeli chodzi o memy...Ostatecznie też zrobiłem Bekę z tego, jak działam na fanpagu.
Co ciekawe ten obrazek słabo się przyjął na innych kanał Social Media. Jak widać kontekst żartu, też jest ważny, zwłaszcza gdy się śmiejemy z samych siebie.
Jak ktoś może się śmiać z Ciebie? Jak Ciebie nie zna. Tak nawet używając mem-óm można stworzyć jakąś więź.
Teraz trochę zmieniam strategię. Bo skoro ludzi interesuje już to, kim ja jestem i co ja myślę. To zacząłem wstawiać swoje wywody z filozofii programowania, które kiedyś zapewne by skończył jako wpis na blogu, który nikt nie czyta.
Pewne teksty też ewoluują z jednego kanału na drugi w Social Media
Bo ludzie podpowiadają co dodać dalej: PS. LinkedIn jest super
Rzeczywiście, gdy już złapiesz kontakt z ludźmi, dla których to wszystko robisz, to robi się to przyjemne. W końcu nikt nie chce gadać do ściany.
Tutaj pojawia się pewien paradoks. Bo algorytm podbija śmieszne obrazki na Facebooku, ale ostatecznie ludzie lubią tworzyć relację z tobą tylko...
...na początku nie przejdzie to przez algorytm, bo ludzie najpierw lubią treści SZYBKIE I ŚMIESZNE, które można przyjąć w 4 sekundy.
Sprawdziłem, też jak sprawdzają się quiz. Oczywiście reakcji jest mniej, ale hej przynajmniej pokazuje tę część edukacyjną tego fanpage.
Chociaż tutaj mam problem z formatowaniem slajdów na takie wpisy na Facebooka. Jak widzisz, to niekoniecznie dobrze wygląda estetycznie.
Quizy nie sprawdzają się na Twitterze, bo w końcu kto ma czas odpowiadać na takie rzeczy tam. Na LinkedIn quiz z zaawansowanych tematów asynchronicznego w C# się przyjęły.
Taka reklama webinarów się przyjmuje.
Eksperyment się udał
Tak więc wyglądał moja przygoda na różnych kanał Social Media. Zdecydowanie widze, że daje to wspaniały efekt. Oczywiście widzę problem z systematycznością i tworzeniem tych tekstów.
Zdarza mi się po kilku dniach umieszczać tę samą treść tylko na innym kanale Social Media. Dlaczego? Bo nawet jeśli na którymś kanale mam tę samą osobę to ona po 3 dniach zapewne zapomniała co widziała.
Ważna jest częstotliwość. Ja przez te 3 miesiące robię to od poniedziałku do piątku, a jak mam siłę to w soboty i w niedziele też.
Na samą myśl, że jeszcze bym musiał robić InstaStories na Instagrama/Facebook plus Fanpage czuje się słabo. Nie jest to jednak śmieszne, bo tak niektórzy pracują. Wyobraź sobie, że twoją pracą jest to, że przez 12 godzin myślisz co stworzyć w sieciach społecznościowych.
Jeszcze został także kanał na YouTube.
Rodzi to też kolejny problem. Jak publikować treść nie dla samego faktu publikowania.
Mógłbym wklejać codziennie - co jem na obiad, tylko kogo to obchodzi.
Można się od tego wypalić. Fajnie jest też mieć notes, na którym masz zapisane treści 5 dni na przód.
Ostatecznie przynajmniej się nauczyłem, że trzeba odkryć w sobie to coś, bo ludzie nie lubią sztucznych treści i zawsze gdzieś w tym wszystkim musisz być Ty.
W tym wpisie nic Ci nie powiedziałem o tym, że robię Webinary od Czerwca. Jak wygląda reklama takiego wydarzenia i jakie efekty takiego działania są? O tym później.
Myślisz, że marketing programisty się skończył. Nie. To dopiero początek.