Behemot

Istnieje inny typ programisty niż ten, który zazwyczaj jest reklamowany w czasopismach, na konferencjach i w prelekcjach.

Jest nim zamaskowany chowający się w cieniu pogromca Behemotów oprogramowania.

Nie jest to uśmiechnięty młody developer. Nie jest to lśniąca gwiazda pokazywana na wydarzeniach.

A mimo to on codziennie ratuje firmę przed wybuchem katastrofy. Pomyśl co by się stało, gdyby tysiące klientów nie mogło kupić lub przedłużyć kontraktów ubezpieczeniowych? Co by się stało, gdyby systemy bankowe nie łatały kolejnej dziury bezpieczeństwa, typu rozwalamy system w dniu zero?

Nie ma sie czego jednak bać, gdyż oni są. Oni istnieją i są nieustraszeni.

Oni nie boją 36 000 tysięcy linijek klasycznego kodu JavaScript w jednym pliku html. Oni się nie boją starych kontrolek ActiveX, które działają tylko na IE i na systemach sprzed Windows 10.

Oni widzieli piekło i walczą jak Dante.

Dlaczego oni są niewidzialni i wydaje się, że żyją w cieniu

Ten typ programisty nie czyta blogów i nie prowadzi blogów.

Nie chodzi na spotkania grup Javy czy .NET i nie uczęszcza na konferencje programistyczne.

Zapewne też nie ma konta Facebook czy Twiter.

Gdzie ci programiści są, bo wierz mi oni istnieją.

Częściowo jest to wina technologii internetowych, które rozwijają się za szybko. Nie ma mowy o tym, by człowiek nadążył za wszystkimi nowinkami i nie tylko.

Przeglądarki internetowe w przeciągu tygodnia aktualizują się 3 razy. Visual Studio w tym samym czasie zaktualizował swoje pluginy. Microsoft stworzył nowe API i głosił, że stare nie powinno być już używane.

Tymczasem w firmach nadal istnieją systemy napisane w ASP.NET 1.1 z toną plików JavaScript. Ktoś inny pracuje z bazą Access używając do tego Visual Basica 6.

Ktoś tę robotę musi wykonywać.

Pogromcy Behemotów wykonują tą pracę i robią ją bardzo dobrze.

Co więcej programiści / pogromcy Behemotów istnieją. Co więcej takich programistów jest dużo więcej niż nam się wydaje.

Wydarzenia programistyczne, kółka .NET, czy środowiska studenckie tworzą iluzję. Iluzję tego, że programowania polega na tworzeniu i pisaniu w najnowszych technologiach.

Nie robią tego celowo. Po prostu młodzi ludzie są pierwszą linią programistów, dla których najłatwiej sprzedać „zajebiście na czasie” rozwiązania. Co więcej ci młodzi ludzie mogą stworzyć swoje oprogramowania od zera w tej technologii.

Potem jednak możesz przyjść do pracy i poczuć irytację, że nikt nie używa Angulara 2.0 czy .NET 4.5 w twoim miejscu pracy.

Pogromcy Behemotów nie gonią najnowszej bety i nie starają się przekraczać barier obecnych praktyk.

Czy to dobrze? Trzeba pamiętać o granicy.

Jako pogromca Behemotów nie otrzymasz braw i fajerwerków, które zdajesz się widzieć, gdy pracujesz z najnowszymi technologiami, ale twoja egzystencja jest potrzebna.

Ktoś musi codziennie ratować firmę przed zagładą.

Może to być smutne w zależności jak definiujesz swoją “radość” w programowaniu.

Istnieje tylko jeden problem z pogromcami Behemotów

Mimo, iż wykonują oni brudną robotę i ratują świat pojawia się inny poważny problem.

Skoro ich rola polega tylko na łataniu dziur w aplikacjach, to często tworzą oni kod, który po prostu działa, ale czy będzie on później łatwym do zarządzania i długo sprawnym.

Pisanie czegoś co działa jest proste, ale napisanie czegoś co jest łatwe w zarządzaniu to już inny sprawa.

To może być różnica pomiędzy dobry programistą a fantastycznym programistą.

Środowisko samych aplikacji może jednak tworzyć ekosystem do łatania dziur i programista nie ma tu nic do gadania.

Może jednak warto być na czasie i gonić za kolejną wersje Beta.

Behemoty istnieją i ich pogromcy są potrzebni. Gdzie jednak są odkrywcy Uśmiech i łowcy przygód.