Polski

Przyszedł czas aby poruszyć niewygodny temat. 8 miesięcy temu przeniosłem bloga z bloggera na BlogEngine.NET. Blog wygląda teraz bardziej profesjonalnie. Wcześniej sam nie mogłem traktować poważnie tego starego wystroju.

To nie było coś, co mógłbym pokazywać z dumą i chwałą.

W takich chwilach myślę sobie, jak ten blog jest dla mnie ważny.  Obecnie trudno żebym nazwał się profesjonalnym programistą. Moje doświadczenie zawodowe  programisty wynosi 19 miesięcy (prawie dwa lata).

Punkt widzenia jest  taki, że jeśli teraz czegoś nie wiem bądź nie potrafię, bądź nie jestem tym kimś, kim chciałbym być, to wcale nie znaczy, że  w przyszłości tego  nie osiągnę.

Blog jest motywatorem  marzeń? Oczywiście. Mam w końcu fizyczny dowód tego, że od czasu do czasu czytam programistyczne ciekawostki i się rozwijam. Czy to nie jest wspaniałe?

Wiem, że jeśli spotka mnie coś przykrego, to mam fizyczny dowód swoje pasji. Jeśli będę rozwiązywał problem, który już kiedyś rozwiązałem, to już dla siebie sporządzą notatkę.

Oczywiście blog nie działa tak, jakbym tego chciał. Nie mogę opisać każdego problemu “X”, z jakim się zetknąłem, ale jest okej.

Blog z każdym miesiącem się rozwija. Istnieje jednak pewien problem, który muszę teraz rozwiązać i nie może on już czekać ani trochę dłużej.

Statystki

Na niektórych, wybranych wpisach są komentarze, mniej więcej takiego typu. Wpis jest okej, ale koleś popraw gramatykę i styl, bo widzę, że się starasz, ale…nie możesz tego ignorować.

Komentarz

Czas na zmiany, zmiany. Na szczęście tym razem zmiana na lepsze nie wyzeruje mi SEO.

Okej, więc przeniosłem bloga by wyglądał  bardziej profesjonalnie ale jest jeszcze coś, co także powinienem zrobić. Wiem, że najbardziej popularne wpisy są na temat kursów z C# , a one zawierają dużo błędów językowych i stylistycznych. Oczywiście odłożyłem to na później, ponieważ same przenosiny bloga, ze względu na moje życie osobiste trwały aż 7 miesięcy. Nie mogłem już dłużej czekać. Ten blog musiał żyć w takie formie, jaką teraz ma.

Do sprawdzenia miałem ponad 140 wpisów, więc  pomyślałem sobie, że to przedłuży migrację o dodatkowe 3 miesiące.

…więc tak do dzisiaj, nie sprawdziłem pewnych starych wpisów, bo nie miałem czasu, ale czy to jest dobra wymówka. W końcu obecnie na blogu mam 250 wpisów, a one przecież samoistnie się nie produkują.

Myślę, że czas abym opowiedział moją historię.

Moja historia

Jestem osobą dyslektyczną. Nigdy nie napisałem bezbłędnie wypracowania itp. W gimnazjum zdarzyło mi się popełnić 214 błędów w dyktandzie, które miało 100 słów. Raz pamiętam, że dyktando tak mnie załamało, że stwierdziłem, iż równie dobrze mogę go nie pisać. W 4 klasie podstawówki potrafiłem napisać słowo “słońce” jako “słonice”.

W liceum nie było lepiej. Pomimo moich starań nie mogłem mieć 5 z polskiego, bo…jak ktoś, kto nie umie pisać może mieć taką ocenę. Co jest dosyć ciekawe, ale historia moje krucjaty z ocenami to zupełnie inna historia.

Oczywiście, do matury i testu gimnazjalnego musiałem mieć papierek, że jestem osobą dyslektyczną, bo dzięki temu  moja praca pisemna była podobno  inaczej oceniana.

Strasznie się bałem matury z polskiego, do tego stopnia, że nie spałem całą noc. Może to dziwne, ale nie bałem się matury na poziomie rozszerzonym z angielskiego i matematyki.

Maturę z polskiego zdałem na 60 procent, co uznałem za duży sukces biorąc pod uwagę, że system edukacji wmawiał mi, że jestem głupi.

Teraz gdy o tym myślę wydaje mi się, że system edukacji  wtedy i być może również teraz był/jest demotywujący.

Nie umiesz napisać dyktanda z gżegżółką, no to musi być coś z tobą nie tak. Później nie jest lepiej, bo oprócz poprawnego pisania musisz zrozumieć co autor utworu miał na myśli, według jakieś klucza. Z tym ostatnim jest tak wiele problemów, że nawet nie wiem od czego zacząć.

Humaniści – Czekają na dzieci programistów

Z tych powodów nienawidziłem osób, które deklarowały się jako humaniści. Wynikało to z faktu, że system edukacji wmawiał mi, że nie umiem tego i tamtego, i nie można tego zmienić. Skoro są ludzie, których system wartości jest oparty na słowie pisanym, to ja równie dobrze mogę teraz się z nich śmiać. Są bezrobotni i nie rozumieją matematyki, czy czegoś innego. Jednak nie jestem już dzieckiem aby  tak się zachowywać.

Oczywiście jest to toksyczne. Wytykanie sobie palcami wad i wyszydzanie z jakiegokolwiek powodu nie ma sensu.

Na studiach było lepiej. Pierwsze dwa semestry zdałem bez problemu, była to głównie powtórka z matematyki rozszerzonej. Nie musiałem niczego pisać, więc było okej.

Potem pojawił się Internet.

Nie pojawiałem się na forach internetowych, ale było jedno forum, na które uczęszczałem. Nie pisałem poprawnie, ale inni też nie byli lepsi.

Każdy mniej więcej  to tolerował, ale do czasu.

Modernizacja się zmieniła i niektórzy użytkownicy byli banowani bądź oznaczani za taką pisownię.

Jeden z moderatorów był trochę nawiedzony. Mówił z góry, że nie może patrzeć na to, jak ktoś może tak pisać i z góry taką osobę kategoryzował, jako idiotę. Tłumaczyłem mu wiele razy, że powinien mnie zrozumieć, że nie robię tego specjalne, ale nic to nie dało.

Z drugiej strony nie oczekiwałem od kogoś empatii w Internecie.

Było to trochę smutne, bo po 2 latach siedzenia na moim ulubionym forum stwierdziłem, że nie mam czasu się  kłócić z tym humanistycznym psychopatą. On odczuwał bardzo negatywne emocje związane z czyjąś pisownią, a ja odczuwałem negatywne emocję za to, że ktoś zawsze mi ją podkreślał. W sumie to kłóciliśmy się zawsze, nawet wtedy, gdy on nie był jeszcze moderatorem.

Odszedłem z forum tymczasowo.

Przyszedł czas na napisanie pracy inżynierskiej i oczywiście nie szło dobrze. Praca została oddana w drugim terminie, ponieważ na każdej stronie miałem błędy stylistyczne.

Nie było to dobre uczucie. W sumie to uświadomiłem sobie, że moja pisownia jest gorsza niż w liceum.

Potem pojawił się pomysł z blogiem. Napisałem pierwsze posty i oczywiście brzmiały one straszne słabo, ale czego mogłem od siebie oczekiwać, pisząc je tylko przez 15 minut.

Tutaj podjąłem bardzo ważną decyzję.

Moja rodzina powiedziała mi, że powinien zrezygnować z tego pomysłu, bo prawdziwi blogerzy mają korektorów i to nie dla mnie. W sumie miało to sens, bo blog zwykle piszą osoby z wykształceniem humanistycznym.

Spojrzałem na swoje pierwsze wpisy pełne błędów i stwierdziłem mówiąc po młodzieżowemu…

Jebać to.

(i tak blog egzystuje dzięki tej decyzji)

Także historia z forum była przykra, ale pomogła mi coś zrozumieć. Mogę być dyslektykiem…może cały system edukacji starał się  wmówić mi, że nie umiem pisać…ale nie znaczy to, że nie mogę tego zmienić.

Nie ma wymówek chcesz pisać to musisz włożyć w to trochę wysiłku.

Pomyślałem sobie nie lubiłem pisać o jakiś poetach, czynach bohaterów,  to może nauczę się pisać pisząc o tym, co lubię.

Powód, dla którego nigdy nie próbowałem tego zmienić jest prosty.  Mam bardzo negatywne wzorce związane z pisaniem. Ma to sens, bo większość ludzkości na widok matematyki sra w gacie.

Jeśli pisanie wywołuje we mnie taki ból to oczywiście logiczne jest, że staram się tego unikać.  Praca inżynierska naprawdę słabo szła…dlaczego…bo nie umiem pisać i jestem kretynem. Pomyślałem sobie, że za dwa lata praca magisterska będzie dużo przyjemniejszym doświadczeniem, jeśli nauczę się po swojemu pisać poprawnie po polsku.

Od kiedy prowadzę bloga moja pisownia znacznie się poprawiła. Błędy oczywiście są, ale wnika to bardziej z tego, że nie powinienem pisać, gdy jestem zmęczony, bądź stawiać sobie nierealne deadline typu (tego dnia napiszę 3 wpisy).

Postępy są.

Co moja historia może dać tobie?

Obecnie przełamuje negatywne wzorce,  które dostałem w prezencie od systemu edukacji.

To, że nie umiałem napisać dyktanda kiedyś nie znaczy, że nie będę mógł zrobić tego później.

Myślę, że jest to to jeden z powodów, dla którego inni nie są dobrzmi  z matematyki, bo uznali już przy pierwszym kontakcie, że tego nie umieją i się zablokowali.  Ja z matematyki też w zasadzie nie byłem dobry, ale ze względu na wczesne marzenia o informatyce od razu zacząłem przykładać do niej wagę.

Nie umiem, nie potrafię…trzeba przyznać, że to bardzo motywujące mantry.

Nic więc dziwnego, że osoby sukcesu same sobie deklarują cele i wyzwania, Nie ma co ukrywać świat niekoniecznie  powie ci, co i jak powinieneś robić.

Oto koniec mojej historii.

Dlaczego popełniam błędy

Dlaczego mamy błędy na blogu i dlaczego je popełniam?. Postanowiłem zrobić sobie małą listę.

  • Gdy czytam w myślach tekst oczywiście mój mózg wypełnia zdania brakującymi słowami. Biorąc pod uwagę, że jest to mój tekst, to wiem, co tam powinno być, mimo iż tego tam nie ma.
    • Dlatego więcej błędów znajdę wtedy, gdy sprawdzę wpis np. po upływie miesiąca.
  • Pisząc zdanie i używając  w niektórych słowach  liczby mnogiej zapominam o tym, że ta liczba mnoga wpływa też i na inne wyrazy w zdaniu (tak zwany związek zgody wyrazów). Pisownia to nie kod w C#.
    • Podobny problem występuje ze zmianą rodzajników “on, ona”.
  • Częsta zmiana jednego zdania tak deformuję jego treść, że traci ono sens gramatyczny. Co by tłumaczyło, dlaczego najwięcej błędów jest przy wpisach, w których opowiadam o swoim życiu i emocjach.
  • Pisownia to nie bloki kodu. Z drugiej strony jakbym potraktował tak język polski, to może nauczyłbym się pisać dobrze i bardzo szybko.
  • Po napisanym zdaniu wypadałoby sprawdzić, czy nie ma w nim niepotrzebnego wyrazu.
  • Czasami mam wrażenie, że mój mózg szybciej buduje zdanie niż ja je piszę. Potem powinienem się nie dziwić, że dosłownie zjadłem jakiś wyraz, bo mój mózg pomyślał, że ja już je napisałem.
  • Język polski jest dziwny. Mamy regułę, że piszemy “nie” z czasownikami oddzielnie, co nie zmienia faktu, że mamy wyjątki. Myślisz, że chce mi się każde słowo z “nie” sprawdzać w Google. Reguła jest w sumie bezużyteczna, jeśli są od niej wyjątki.
  • Przecinki dla mnie nie istnieją…po roku jednak wyrobiłem sobie nawyk stawiana przecinka przed słowami “który, która” więc jakieś postępy są.
  • Najlepiej dać sobie spokój ze zdaniami wielokrotnie złożonymi. Nawet nie wiem gdzie mam zacząć.
  • Pisanie bardzo szybko i poprawienie słów przy pomocy “auto-correcta” jest proszeniem się o problemy.
  • Wypadałoby czasami sprawdzić wpis przed OPUBLIKOWANIEM!!!!! Nawet najlepsi nie napiszą dobrego tekstu za pierwszym razem. ZMĘCZENIE I BRAK CZASU nie powinno być wymówką.

Prawdopodobnie powodów jest dużo więcej, ale muszę też o tym pamiętać, że wpisy mają błędy, ponieważ jestem zbyt leniwy aby je sprawdzać.

Pisanie kodu trwa 30 minut , a opis problemu czasami , aż 2 godziny. Po tych dwóch godzinach mam ochotę już opublikować ten wpis. W rzeczywistość powinienem jeszcze poświęcić godzinne na sprawdzenie wpisu. Pisanie blogu to ciężka praca i jeszcze jaka czasochłonna. Są blogi , na których są tylko bloki kodu, bo objaśnianie co się dzieje w kodzie jest bardzo nudne.

Ja jakimś cudem przez te dwa lata napisałem 240 wpisów. Co daje 120 wpisów w ciągu roku i 1/3 wpisu w ciągu dnia.

Nie dziwię się, że nie mamy tak dużo programistycznych blogów. Większość z nich jest pisana przez znane osoby biznesowe dla prestiżu. Jednak te osoby więcej pieniędzy potrafią wygenerować w swoim wolnym czasie.

Biorąc pod uwagę, że nie planuje spieniężyć swojego bloga, to być może pisanie go jest stratą czasu, równie dobrze mógłbym pisać wnioski o dotacje do UNI na jakąś własną firmę.

Mój blog  objaśnia problemy typu “hello world”, co dla wielu programistów wyżej może wydawać się stratą czasu.

(Ajven mówie o tobię Uśmiech)

Nie zmienia to jednak faktu, że ludzie chcą to czytać. A ja czuje potrzebę pomagania innym.

Rozumiem osoby, które pierwszy raz uruchamiają Visual Studio i nie wiedzą gdzie zacząć.

Statystki bloga

Wiem co chcę robić i wiem , że blog ma sens. Patrząc na te magiczne cyferki one mówią , że ludzie czytają to coś i to, że statystyki rosną wraz z liczbą wpisów. Aż strach pomyśleć co by było, gdybym podróżował po Polsce i odwiedzał różne grupy .NET.

Co będzie, gdy uruchomię swój projekt pod kryptonimem “Pan Niebieski”?

Fix all the grammar

Aby blog stał się naprawdę prestiżowy nie mam wyboru muszę sprawdzić 120 wpisów…nie poprawka muszę także sprawdzić swoje nowe wpisy…razem 240 wpisów.

Sprawdzanie zawsze wywołuje we mnie negatywne emocję ale udawanie, że ich nie ma nie rozwiązuje problemu. Małymi kroczkami sprawdzę to 240 wpisów muszę tylko opracować system.

A potem już nie będę się martwił tym, że ktoś może coś przeczytać głupiego w jakimś wpisie.

komentarzy

Czas naprawić wszystko.

Zwłaszcza że najbardziej popularne wpisy mają najprawdopodobniej najwięcej błędów. Od jakiegoś czasu mam na karku bombę zegarową pełną gramatycznych nazistów.